claroklara claroklara
531
BLOG

Poczta Polska jako bastion PRL-u

claroklara claroklara Rozmaitości Obserwuj notkę 0

20 osób w kolejce, w tym ponad połowa o laskach i jedno otwarte okienko. Gdzie? Oczywiście na Poczcie, takie rzeczy tylko tam. Nawet znienawidzone przez większość obywateli Urzędy Skarbowe działają sprawniej.

 


Wszyscy wzburzeni, a tu nagle wpada zdyszana panienka o grubej dupie i kobieta odchodząca oznajmia, że to jej koleżanka i ona sobie zajęła miejsce „za tym panem” (oczywiście tym, co akurat w tym momencie jest przy okienku). Jak Boga kocham żałuję, że nie mam broni palnej.

5 minut wcześniej rzeczona „kobieta zajmująca” urządzała sobie w najlepsze pogaduchy z panią z Poczty Polskiej o tym, jak to dobrze, że jednak Urząd Pocztowy przy ul. Jana Olbrachta 46 nie został zlikwidowany, jak to było w planach. Poczta bez numerków, bez godzin otwarcia na okienkach i drzwiach wejściowo-wyjściowych, gdzie pracownice zwiększają tempo pracy kwadrans przed 20.00, kiedy zamykają. Faktycznie straszne by to było, gdyby mieszkańców Ulrychowa przyłączyli do Urzędu przy Górczewskiej, gdzie wszystko – o dziwo – działa dość sprawnie! No tak nie byłoby zajmowania kolejki, ale przecież zawsze można pobrać o numerek więcej, no nie, durna babo? „Osobiście podpisałam petycję w tej sprawie”. Szkoda, że nie nieosobiście…

Do okienka podchodzi kolejna osoba z kilkoma listami do wysłania za granicę. „Kilka stempli i znaczków i po krzyku” – myślę sobie. Ależ skąd! Pani urzędnik musi wyjść po pieczątkę czy inną rzecz, której nie trzyma się na biurku przecież. Jedna kawa, kolejne pięć minut, druga kawa, następne minuty, dwójka w toalecie, minuty, dochodzące głosy pogawędki na zapleczu… Do końca nie wytrzymałam, bo wyszłam i podobnie zrobiła połowa pozostałych osób. Mimo to kolejka dalej rosła, zamiast maleć.

Pytam więc: co to za komunistyczny twór?! „Czy się stoi czy się leży…”. Jest tylu młodych, bezrobotnych ludzi, którzy z pocałowaniem ręki przyjęliby pracę na państwowej, ciepłej posadzce, choćby i na Poczcie.
Nie wspomnę już o genialnych listonoszach, którzy w soboty oczywiście nie chodzą, w tygodniu zostawiają awizo z adnotacją „o 11.00 listonosz nie zastał osoby upoważnionej/mieszkanie zamknięte” (ciekawe, kurwa, dlaczego?!), a jeśli jakaś paczka przychodzi tuż przed świętami to zostawia dopiero po nich awizo powtórne.

Jeśli Poczta Polska (która nota bene powinna nazywać się po prostu PwS – Pierdzimy w Stołek) dalej zamierza tak funkcjonować to ja żądam przywrócenia PRLowskiej Księgi Skarg i Zażaleń, w trybie natychmiastowym.

Poniżej mój mail do Poczty Polskiej:

„Szanowni Państwo,

Od lat przymykam oko na poczynania Urzędu Poczty Polskiej przy ul.
Jana Olbrachta 46 w Warszawie, jednak dziś miarka się przebrała.
Zwłaszcza, że z utęsknieniem czekałam na zapowiadane zamknięcie tego
oddziału, które niestety wbrew obietnicom nie nastąpiło.

Wypunktuję:

* Niezwykle rzadko zdarza się, żeby były otwarte chociaż 2 z 3 okienek
– chyba jedynie tuż przed godziną 20.00, gdy nagle panie urzędniczki
zaczynają śpieszyć się do domu.
* Na rzeczonych okienkach od pół roku nie ma informacji o godzinach
przerw – oczywiście i tak nigdy nie były przestrzegane, ale klienci
mieli chociaż „podkładkę”, żeby wołać leniwą panią urzędnik. (Na
drzwiach wejściowych również nie ma żadnej informacji o godzinach
otwarcia poczty. )
* Jeżeli ktoś, chce przesłać mi list MUSI to zrobić listem polecanym,
ponieważ te zwykłe nie docierają w 90proc. przypadków. (Proponuję
Państwu nazwę „list kradziony”, zamiast „list zwykły”, ewentualnie
delikatniej: „list zaginiony”).
* Średni czas obsługi klienta to 10-15 minut (w krajach zachodnich
istnieje przestrzegany przepis, że od momentu wejścia na Pocztę
klient musi zostać obsłużony w przeciągu kwadransa właśnie), bo każdy
pretekst jest dobry, żeby pójść na kawę i ploteczki na zaplecze
* Nie chce mi się już wspominać o niekompetencji niektórych Pań, które
wmawiają klientkom, że okulary przeciwsłoneczne ważą 0,5kg…
* Listonosz, rzecz jasna, regularnie zastaje moje mieszkanie
zamknięte… Rzeczywiście niezwykłe o godzinie 11.00 dnia
powszedniego!
* Mało tego ten sam listonosz, jeżeli paczka przychodzi tuż przed
jakimś długim weekendem, jest łaskaw wrzucić dopiero po nim awizo
powtórne (bez pierwszego powiadomienia)
* Najwyraźniej pracownicy rzeczonego Urzędu wyznają zasadę „Czy się
stoi czy się leży… „. Jest tylu młodych, bezrobotnych ludzi, którzy
z pocałowaniem ręki przyjęliby pracę na państwowej, ciepłej posadzce,
tymczasem trzymacie Państwo miejsca dla obiboków, nie wykonujących
swoich obowiązków.
Gdyby takie sytuacje zdarzały się raz na jakiś czas mogłabym to
zrozumieć, ale to jest nagminne!

Dla równowagi dodam, że Urząd Pocztowy na skrzyżowaniu ul. Jana
Olbrachta i ul. Górczewskiej działa bardzo sprawnie, podobnie
24-godzinny Urząd przy metrze Natolin.

Jednak jeżeli Urząd Pocztowy przy ul. Jana Olbrachta 46 ma zamiar
nadal funkcjonować na obecnych zasadach i nie szanować czasu klientów,
którzy zmęczeni po PRAWDZIWEJ pracy przychodzą odebrać paczki i listy
polecane to żądam przywrócenia PRL-owskiej Księgi Skarg i Zażaleń do
tego Urzędu.

Z poważaniem,
…………………………..”

claroklara
O mnie claroklara

Polka, choć francuskiej krwi. Katolik. Prawicowiec. Żona. Matka, rodząca w domu. Dziennikarz. "O-filozof". Oszołom na wielu płaszczyznach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości